Goncalo Feio: Nie zabierajmy piłkarzom tego zwycięstwa [WIDEO]
Szkoleniowiec Legii Warszawa odpowiedział na pytania dziennikarzy po zakończeniu spotkania z Cracovią.
Autor: Mateusz Okraszewski
- Udostępnij
Autor: Mateusz Okraszewski
Szkoleniowiec Legii Warszawa odpowiedział na pytania dziennikarzy po zakończeniu spotkania z Cracovią.
- Zacznę od tego co najważniejsze i zarazem najtrudniejsze. Życie przyzwyczajało nas, mnie również, do tego, że Legia musi wygrać każdy mecz. Wygrana jest bardzo trudna, nawet dla takich zespołów jak Real, Manchester City, czy Arsenal. Bardzo bym nie chciał, aby obraz tego zwycięstwa został zmieniony przez końcówkę meczu, z której nie jestem zadowolony. Sami wpakowaliśmy się w kłopoty. Będąc w Legii – zwycięstwa to obowiązek w każdym meczu. Nikt nie patrzy na żadne okoliczności. Żyjemy tym klubem, herbem. Sam herb nie wygra jeszcze meczu. Sprawdźcie, ile drużyn w Europie, na świecie, wygrało siedem z ostatnich ośmiu meczów lub osiem z ostatnich dziesięciu. Legia Warszawa to zrobiła.
- Największą kontrowersją tego meczu będzie ta ostatnia akcja. Bardzo szanuję pracę i trenera Cracovii. Teraz będzie głośno o tym. Ale nie było głośno o tym, co działo się w ostatnich tygodniach. Ja i moim piłkarze mamy wrażenie, że gramy 11 w 15. Jeżeli wybloki nie są dozwolone, to zobaczcie, co stało się z Markiem Gualem przy pierwszym golu dla rywali. Najważniejsze – wiedzieliśmy, że przyjedzie drużyna, której poziom fizyczności, szybkość zawodników ofensywnych, jest bardzo duża. Spodziewaliśmy się gry bezpośredniej. Wiedzieliśmy, że Cracovia będzie transportowała piłkę na Kallmana, a następnie rozpędzała akcje. W ostatniej tercji rywale dośrodkowują w pole karne, mają groźne stałe fragmenty. Cracovia miała przecież najlepszy atak w Ekstraklasie. W dłuższych fragmentach meczu dobrze się temu przeciwstawialiśmy. Od tego zaczęła się nasza dominacja. To nie tylko pierwsza połowa, ale również dłuższy okres w drugiej połowie. Dobrze operowaliśmy piłką, ale nie zawsze idealnie. Czasem zabrakło dobrych decyzji przy minięciu pierwszej i drugiej linii pressingu rywala. Często nasi zawodnicy byli nie w takich pozycjach, jakbyśmy sobie tego życzyli. To spowodowało trochę strat na własnej połowie. Tak jednak otrzymaliśmy rzut karny. Na połowie rywala – przeładowanie stron, wejście w półprzestrzenie – to wyglądało nieźle. Tak strzeliliśmy trzecią bramkę. Zabrakło nam jednej z kluczowych rzeczy – szybszej zmiany centrum gry, aby znaleźć przestrzeń. W drugą połowę weszliśmy z wysoką kontrolą gry. Piłkarze dobrze grali pod piłką, asekurowali się w ataku. Szkoda, że nie zamknęliśmy wyniku, bo mieliśmy sytuacje. Później weszliśmy w najgorszy moment meczu, z którego nie jestem zadowolony. Aby robić wielkie rzeczy, musi być spełnione wiele warunków. Dojrzałość i odpowiedzialność to jedne z nich. Stać nas na większą odpowiedzialność – przy wykorzystywaniu sytuacji bramkowych, w asekuracji ataku i kontrataku. Przy prowadzeniu 3:1 kontry rywala, na własnym stadionie, są niedopuszczalne. Nie powinniśmy czasem podejmować takiego ryzyka w kluczowych strefach. Powinniśmy kontynuować to, co robiliśmy w drugiej połowie. Brak tego spowodowało, że końcówka była nerwowa. Uważam jednak, że lepsza drużyna wygrała. Ta liga nie wygląda już tak, jak kiedyś. Tu nie grają tylko dwa zespoły i długo, długo nic. Zostawiliśmy dzisiaj sporo zdrowia. Nie odbierajmy tego zwycięstwa piłkarzom. Nie ma wielu drużyn, które wygrały ostatnie osiem z dziesięciu meczów. Dziękuję kibicom za to, że w takim momencie, po takim gorzkim dniu w Poznaniu, wypełnili ten stadion i byli z nami od początku do końca. Fani nas wspierali i cierpieli razem z nami. Uwierzcie mi – to dużo daje drużynie, szczególnie po ciężkich chwilach. – Zrobię wszystko, byśmy byli najlepszą drużyną w tym klubie, ale myślę, że na tę chwilę nią nie jesteśmy. Są dwie drużyny, które chciałbym szczerze wyróżnić po tym tygodniu. Jedna to Fundacja Legii i wszyscy związani z nią pracownicy. W tym tygodniu odbyła się kolejna bardzo ważna akcja dla społeczeństwa. Kibice Legii może czasami są z nas bardzo dumni, czasami trochę mniej – zrobimy wszystko, by zawsze byli z nas dumni. Na pewno mogą być tacy z tego, co stołeczny klub robi dla społeczeństwa. Fundacja Legii jest fenomenalna. Druga drużyna, o której mało kto pamięta, a która cały rok wykonuje fenomenalną robotę z naszymi boiskami – nie tylko dla "jedynki", ale całej akademii, zarówno na stadionie przy Łazienkowskiej, jak i w LTC. W piątek były opady i byśmy mogli ćwiczyć, zespół greenkeeperów zrobił kapitalną pracę, mieliśmy świetne boisko do treningów. To rzeczy małe, duże, które pozwalają nam się przygotować i potem wygrywać mecze. W imieniu zespołu, sztabu i piłkarzy, chciałbym wyróżnić dwie drużyny oraz bardzo podziękować za pracę i wkład w wielki klub.
- Doktor zgłosił, że Kobi ma lekkie dolegliwości, ale Gabriel zgłosił, że jest w stanie kontynuować grę.
– Chcieliśmy ograniczyć kilometry w podróżach. W niedzielę trenujemy – pierwsze przygotowania do meczu z Omonią zrobimy w Polsce, w LTC. W środę lecimy na Cypr, mamy oficjalne zajęcia, w czwartek gramy i nie wracamy. Występujemy na tyle późno, że nie chcemy, by piłkarze urwali noc, bo sen to jedna z najważniejszych części regeneracji. Zawsze wracamy w piątki, ale tym razem tak się nie stanie, gdyż wiązałoby się to z lotem do Warszawy, a w sobotę 4,5- czy 5-godzinną jazdą do Mielca. Zostajemy na Cyprze, w piątek oraz sobotę będziemy trenować i regenerować się, podejmować szereg działań, które wykonalibyśmy też w Polsce. Treningi będą odbywać się na obiekcie Anorthosisu. W naszym hotelu będziemy mieć dostęp do basenu i na siłownię. Athletic Performance, razem z Konradem Paśniewskim, organizują coś, co mamy w LTC i jest istotną częścią regeneracji. To pierwsza rzecz – ograniczamy wyjazdy. W sobotę lecimy z Cypru do Rzeszowa, gdzie jest zdecydowanie bliżej do Mielca, gdzie zagramy w niedzielę. Potem wracamy, pojawią się głównie działania regeneracyjne, przygotowujące do meczu Pucharu Polski. Nie podjąłem jeszcze ostatecznej decyzji, ale najprawdopodobniej pojedziemy do Łodzi w dniu meczu, a nie dzień wcześniej. To umożliwi nam dodatkowy dzień w LTC, przy – według nas – najlepszych warunkach do regeneracji, przygotowania do spotkania. Tyle. Później, co by się nie działo w naszych życiach i ciałach, najważniejsza jest głowa – to ona musi być najsilniejszym organem.
- Luquinhas jest fenomenalnym zmiennikiem. Oczywiście, w wielu spotkaniach gra od początku. To na nim często opiera się ta drużyna. Umiejętność i przydatność Luquiego nie podlega żadnej wątpliwości. Nigdy publicznie nie będę krytykował swoich piłkarzy. To nie pomoże w niczym. To nie pomoże im być najlepszą wersją siebie. Żaden zawodnik nie chce grać źle. Czy dzisiaj zmiany mogły nam dać więcej? Na pewno tak. Jesteśmy drużyną. Razem robimy dobre rzeczy i razem popełniamy błędy.
- Transfery? Czasami mam wrażenie, że ja bardziej szanuję waszą pracę, niż wy moją. Czy oglądałem każdego piłkarza przed przyjściem do Legii? Oczywiście, że tak, nawet z nimi rozmawiałem. Dlatego mam teraz swobodę podejmowania decyzji, bo na coś się umawialiśmy. Przyszedłem do Legii z klubem, w którym sam robiłem wszystko. Sam negocjowałem kontrakty, rozmawiałem z piłkarzami. Ludzie coś mówili, a ja dwa razy awansowałem. Teraz jestem w Legii. Wiem, w czym w piłce jestem najlepszym – w byciu trenerem. W takim klubie nie dałbym rady robić wszystkiego. Zaoferowałem współpracę i tego się trzymam. Pracując w takim trybie, my nie lecimy oglądać piłkarzy przez 24 godziny. Oglądam zawodników przez jego profil i profil drużyny. Ufam tym ruchom. Jest jeden piłkarz, o którego pracowałem miesiąc. To Ruben Vinagre, który sam publicznie o tym mówił. Chyba się co do niego nie myliłem. Moją rolą nie jest szukanie piłkarzy i robienie transferów. Ufam ludziom, z którymi pracuję.
- Rozmowa o profilach piłkarzy jest piękna, ale to nie istnieje w takiej lidze jak polska. My nigdy nie będziemy rynkiem kupującym. Ja się czuję swobodnie taktycznie, bo na piłce się znam. Umiem dostosować taktykę do piłkarzy, których posiadam. Założenia Morishity i Kapustki, nie są te same. Założenia Rubena i Pawła Wszołka też nie są te same. To zawodnicy o innych charakterystykach, chociaż grają na podobnych pozycjach. Ja potrzebuję jakości. Resztę sam sobie ułożymy razem z moim sztabem.
- To, że niektórzy piłkarze nie trenują tak, jakbyśmy chcieli, to moja odpowiedzialność. To ja powinienem sprawiać, aby byli najlepszą wersją samych siebie. Będziemy pracować, aby byli lepsi. Ja będę pracował, abym był lepszy.
- Zawód trenera w najważniejszym momencie nie zależy od Ciebie. Musisz kochać swoich piłkarzy. Gdy jesteś piłkarzem, wszystko zależy od Ciebie. Ja chcę wyciągać maksimum od każdego zawodnika w Legii.
/777cab38-18b4-4ae2-a11e-6a134a8542ab/1732404102_LEGCRA_61.jpg)
- Były momenty, że było trzech naszych piłkarzy w środku pola przy rzucie rożnym Cracovii. Tym sposobem obniżamy wypełnienie pola karnego przez rywala. Owszem, to pewne ryzyko, gdy rywal gra na krótko. Druga strona medalu jest taka, że gdybyśmy mogli wykorzystać kontrę, którą byśmy zamienili na bramkę, to zabieg byłby całkowicie udany. Tymczasem straciliśmy bramkę przy pełnej strukturze bronienia. Rozwijamy się, chcemy mieć różne warianty. To była część strategii. Robiliśmy to do 2-0. Później to nie było konieczne.
- Obniżenie Guala i zmiana Kapiego, nie była pierwszą zmianą. Cracovia, przy fazach przejściowych jest groźna. Stoper może faulować, a Pankov miał żółta kartkę. Jan Ziółkowski jest sztbki i bardzo dobry w destrukcji. W ataku mamy jeszcze wiele do zrobienia, ale w obronie jest bardzo dobry. Luqui dał nam już bardzo dużo. Sprawdźcie statystyki. Myśleliśmy o tym, co dalej. Cały środek pola był wykartkowany. Ja wiem, że teraz każdy będzie piętnował Marka Guala. On sam o tym wie. Rozmawialiśmy o tym w szatni, a to element dojrzałości. Pamiętajmy o jednym, on tam musiał być. To nie jest taka prosta i oczywista rzecz. Miałem jeszcze w zanadrzu zmianę Rafała Augustyniaka, ale zdecydowałem się na wpuszczenie Artura Jędrzejczyka. Wiedzieliśmy, że Cracovia będzie szukała dośrodkowań w pole karne. Stąd właśnie takie dobory personalne.
- Nie uznaje poczucia strachu w sporcie i w życiu. Trzeba działać, aby unikać tych rzeczy. Jędza zmienił Rubena, aby podwyższyć blok obronny w polu karnym. Powinniśmy zakończyć ten mecz wcześniej. Mieliśmy sytuacje na 4:1 na początku drugiej połowy, a także przy wyniku 4:2. Część odpowiedzialności, o której mówiłem sprawia, że musimy takie okazje wykorzystać.
- Trener Cracovii odniósł się do pracy sędziów. Bardzo doceniam pracę trenera rywali. Dzisiaj poznaliśmy się, ale bardzo się doceniamy. Profil rywali, w którym chcą iść, jest godny podziwu. Wynikowo trener bardzo się broni. W przerwie sędzia powiedział, że nie potrzebuje VARu, przy pierwszej bramce dla gości. Ocenianie pracy sędziów przez pryzmat tych dwóch sytuacji, nie ma sensu. Każdy gra, jak chce. Do czego chcemy doprowadzić polską piłkę? Futbolu, w którym piłka jest więcej w powietrzu, niż na ziemi? To nie jest złe, żeby była jasność. Sędziowanie aktualnie wspiera taki model gry, ale później wy narzekacie na jakość naszej piłki. W tej chwili, to, co jest oczekiwane, a to, co jest promowane, to dwie zupełnie inne rzeczy. Sędzia doliczył pięć minut, a mówimy o sytuacji z 96. minuty. Moglibyśmy tak dywagować w nieskończoność. Dla mnie jest ważniejsze co innego – kryteria, konsekwencje. Bez tego, w futbolu, dzieje się źle.
- Przez 10-15 minut drugiej połowy, Cracovia nie wychodziła z własnej połowie. Mogliśmy strzelić więcej bramek z fazy przejściowych, mieliśmy sytuacje sam na sam. To, co przede wszystkim mi się nie podoba, przy stanie 3:1 przeciwnik nie może grać z kontry. My, oceniając Legię, są niepokorni. Wydaje im się, że Legia wychodzi na dziesięciu manekinów, a mecz się sam wygra. Z jakiegoś powodu Cracovia jest najlepszy atakiem w Ekstraklasie. Wiem, że moja drużyna próbowała robić wszystko, jak najlepiej. Czy robiliśmy to idealnie? Na pewno nie. Ale zmuszała nas do tego również Cracovia, która dobrze się zaprezentowała.
- Jestem za tym, aby piłkarze od siebie wymagali. Trener wymaga od piłkarzy, te wymagania są ogromne. Piłkarze też muszą od siebie wymagać. Trenerzy bramkarzy na pewno jutro zamkną to spotkanie z Gabrielem Kobylakiem. Nasz bramkarz miał dwa przeloty, które okazały się błędami.
- Chcę mieć bramkarzy, którzy nie tylko bronią strzały, ale również ich unikają. To dotyczy wychodzenia na przedpole, kasowania dośrodkowań, bycia odważnym. Przy naszej wysokiej linii obrony, taki golkiper musi skracać i chronić przestrzeń za linią obrony, a co za tym idzie - unikać sytuacji sam na sam. Oczywiście, jeżeli były tam popełnione błędy, to musimy je analizować, a następnie nad nimi pracować. Z samej filozofii bronienia, grając z tak wysoką drużyną jak Cracovia, bramkarz odważny na przedpolu daje nam sporo. Były inne sytuacje, w których Kobi nam to dawał.
- Ruben Vinagre? Dobry jest, co? Delektujcie się, ale pamiętajmy o jednym. Ruben bez drużyny nie obroniłby się. On dalej chce się rozwijać. Grał w Premier League, Serie A. Na pewno mógłby tam wrócić. To profesjonalista, który chce się rozwijać. Daje nam bardzo dużo. W tym momencie idzie na rekord bocznych obrońców Legii, jeśli chodzi o liczbę asyst. Ruben jednak wie, że bez odpowiedniego podejścia – swojego i drużyny, nie osiągnąłby tak dużo. Jest jedna metoda, aby Ruben został tu dłużej. Na jednym stanowisku musi zostać osoba, która go tu sprowadziła, czyli ja.
Autor
Mateusz Okraszewski