Historia: 45 lat temu „Kaka” dyrygował po raz ostatni [WIDEO]
18 września 1979 roku na stadionie przy Łazienkowskiej odbył się pożegnalny mecz Kazimierza Deyny, w którym zmierzyły się Legia i Manchester City (2:1). „Kaka” rozegrał jedną połowę w barwach Wojskowych, drugą zaś w trykocie angielskiego zespołu. Bohater wieczoru strzelił po jednym golu dla każdej z drużyn, a żegnały go dziesiątki tysięcy kibiców jego ukochanej Legii.
Autor: Janusz Partyka
Fot. Eugeniusz Warmiński/Archiwum Legii
- Udostępnij
Autor: Janusz Partyka
Fot. Eugeniusz Warmiński/Archiwum Legii
18 września 1979 roku na stadionie przy Łazienkowskiej odbył się pożegnalny mecz Kazimierza Deyny, w którym zmierzyły się Legia i Manchester City (2:1). „Kaka” rozegrał jedną połowę w barwach Wojskowych, drugą zaś w trykocie angielskiego zespołu. Bohater wieczoru strzelił po jednym golu dla każdej z drużyn, a żegnały go dziesiątki tysięcy kibiców jego ukochanej Legii.
Jednym z najbardziej podniosłych wydarzeń XX wieku na Stadionie Wojska Polskiego w Warszawie, była towarzyska potyczka Legii z Manchesterem City. W tym dniu cała piłkarska Warszawa, a także Polska, uroczyście żegnała wielkiego piłkarza – Kazimierza Deynę, który wraz ze swoją nową drużyną z Manchesteru przyjechał raz jeszcze na obiekt, z którego wyruszał w wielki piłkarski świat. Fani Legii oczekujący na pożegnalny mecz swojego idola byli świadomi, że ostatni występ „Kaki” w barwach Wojskowych będzie niewątpliwie zamknięciem pewnego rozdziału w historii warszawskiego klubu, w którym piłkarz spędził 12 lat rozgrywając prawie 400 meczów – jak się okazało najlepszych w swojej karierze. Na lotnisku Okęcie nikogo nie dziwiły tłumy wiernych kibiców, szczelnie wypełniających halę przylotów w oczekiwaniu na swojego idola.

„18 września 1979 roku około południa przed stadionem Wojska Polskiego zbierały się pojedyncze grupki kibiców. Ci, którzy nie posiadali biletów, rozpaczliwie zaczepiali osobników kręcących się w okolicy stadionu z nadzieją, że trafią na 'konika', od którego nabędą upragnioną wejściówkę. Suma, która w takiej sytuacji wielokrotnie przekraczała rzeczywistą cenę biletu nie grała roli. Dla Kazia gotowi byli zapłacić 'jak za zboże'. Gdy do pierwszego gwizdka pozostało około dwóch godzin, na ulicy Łazienkowskiej tłoczyły się tysiące fanów chętnych obejrzenia pożegnalnego meczu Kazimierza Deyny. Na około pół godziny przed meczem stadion Wojska Polskiego kipiał niczym wulkan. Kibice czekając na ostatni występ swojego 'Króla' w białej koszulce z charakterystyczną 'eLką' na piersi i 'dychą' na plecach, wyjaśniali sobie, że sposób w jaki Deyna miał żegnać warszawską publiczność, grając w jednej połowie w Legii, a w drugiej w Manchesterze, zainicjował Pele – występujący w FC Santosie i Cosmosie Nowy Jork. Od tamtego czasu, taka forma piłkarskich pożegnań stała się normą. Chwile oczekiwania dłużyły się niemiłosiernie. Wreszcie mrowie ściśniętych na stadionie ludzi, na widok ubranego w granatową bluzę legijnego dresu Kazimierza Deyny, wyrywa z siebie okrzyk radości: 'Jeeest... !!!'. Kolejna fala euforii wylała się z kibiców, gdy Deyna w roli kapitana drużyny wyprowadzał Legię na mecz z Manchesterem. Zanim rozpoczęto spotkanie, wszyscy zgromadzeni na stadionie byli świadkami niezwykle ujmującej ceremonii pożegnania Kazimierza Deyny przez działaczy związkowych Legii i przedstawicieli wszystkich klubów ekstraklasy. Wśród burzy braw i nieustającego 'Kaziu, Kaziu!', przeplatanego nieśmiertelnym w takich okolicznościach 'Sto lat!'. 'Panie Kazimierzu, dziś pana żegnamy w Legii. Ale musi pan pamiętać, że zawsze będziemy kibicować pana drużynie' – oświadczyli przedstawiciele fanów Legii z 'Sekcji Sympatyków'. 'Na moje pożegnanie chciałbym bardzo dużo powiedzieć, ale państwo mi wybaczą, jestem bardzo wzruszony. W krótkim zdaniu, dziękuję wszystkim, którzy przyszli na mój ostatni pożegnalny mecz w barwach CWKS Legia. Życzę wszystkim zdrowia' - powiedział na zakończenie zagłuszony entuzjastycznym aplauzem widowni 'Kaka'” – czytamy na historycznych kartach NL.

Na początku meczu Legia osiągnęła nieznaczną przewagę. W pierwszych minutach gry występujący w pierwszej połowie w barwach Legii Kazimierz Deyna minął dwóch obrońców City, ale gola nie strzelił. Przez kolejne minuty meczu legioniści kontrolowali boiskowe wydarzenia.
„Zespół Manchesteru City nie wyglądał tak, jak przedstawiano ich grę w krótkich telewizyjnych migawkach w 'Sportowej Niedzieli'. Akcje, którym brakowało polotu, piłkarze gości zaczynali ze środka pola. W 15. minucie tego niezwykłego widowiska, po podaniu od Marka Kusty, Kazimierz Deyna niczym wytrawny narciarz w slalomowym stylu minął kilku obrońców Manchesteru, bramkarza Joe Corrigana i z końcowej linii boiska skierował piłkę do bramki. Tysiące gardeł wydobyło z siebie wielki okrzyk: 'Goool!!!'. Deyna potwierdził tym samym, że gdyby nadal pozostał w Legii, bez wątpienia byłyby ciągle bardzo pożytecznym ogniwem drużyny. Drugą połowę meczu Deyna rozpoczął już w błękitnej koszulce swojego nowego klubu. W 74. minucie Marek Kusto podwyższył na 2:0 dla Legii. W tym momencie należy się słowo wyjaśnienia, ponieważ gol, który został zapisany na konto legionisty, tak naprawdę był... samobójem. Prawoskrzydłowemu Legii w zdobyciu gola wydatnie pomógł obrońca gości Drago Stepanović, który piłkę odbitą od słupka niefortunnie skierował do własnej bramki. W końcówce meczu przy Łazienkowskiej zaobserwowano nieznany dotychczas obrazek: cieszących się fanów Legii po zdobyciu bramki przez rywali. Jeśli dodamy, że strzelcem gola był nie kto inny, jak Deyna, wszystko staje się jasne. Entuzjazm z jakim kibice pod 'Żyletą' wiwatowali po golu Deyny spowodował, że ich naporu nie wytrzymał płotek odgradzający boisko od trybun. Wówczas wszyscy ruszyli w stronę swojego idola i już po chwili znalazł się on na ramionach rozentuzjazmowanych kibiców” – czytamy dalej w legijnym magazynie. Po zakończeniu części oficjalnej w klubowej świetlicy, gdzie wysłuchano m.in. przemówień działaczy Legii, goście przenieśli się do hotelu Victoria, gdzie miało odbyć się właściwe przyjęcie z gościem honorowym – Kazimierzem Deyną – w roli głównej. 45 lat temu wielki piłkarz Kazimierz Deyna dyrygował Legią po raz ostatni.

18 września 1979 r., Warszawa, Mecz towarzyski
Legia Warszawa – Manchester City 2:1 (1:0)
Bramki: Deyna (15), Kusto (74) – Deyna (88)
Legia: Sobieski - Topolski (Oblewski), Janas, Cypka, Sobczyński (Milewski) - Tumiński, Deyna (Sikorski), Lasoń (Kakietek) - Baran (Komosa), Adamczyk, Kusto.
Manchester: Corrigan - Ranson, Donachie, Stepanović, Fucher - Silkman (Henry), Vilijon, Daley - Reid, Robinson, Lee (Deyna).
Widzów: 25.000






Autor
Janusz Partyka