
Historia: Drukarki warte więcej niż pieniądze
Klubowa strona Manchesteru City przypomina kulisy transferu Kazimierza Deyny, który trafił do Anglii w 1978 roku.
Autor: Przemysław Gołaszewski
Fot. Eugeniusz Warmiński/Archiwum Legii, Archiwum Wiktora Bołby
- Udostępnij
Autor: Przemysław Gołaszewski
Fot. Eugeniusz Warmiński/Archiwum Legii, Archiwum Wiktora Bołby
Manchester City, w swoim cyklu City DNA, odsłania kulisy transferu Kazimierza Deyny, który po mistrzostwach świata w 1978 roku przeniósł się z Legii Warszawa do angielskiej drużyny.
Dziennikarz klubowej strony internetowej przypomina, że argentyński mundial znacznie przyczynił się do przemiany ligi angielskiej. Kluby po raz pierwszy na poważnie zainteresowały się wówczas zagranicznymi zawodnikami, a ściągnięcie Kazimierza Deyny do Manchesteru było jednym z podobnych ruchów transferowych, które przeprowadzono w tamtym czasie. Autor David Clayton przypomina, że podobne działanie podjął Tottenham, który ściągnął dwóch Argentyńczyków - Osvaldo Ardilesa i Ricardo Villę.

Sprowadzenie legionisty nie było jednak łatwe. Trenerzy Manchesteru City - Malcolm Allison i Tony Book - obserwowali reprezentanta Polski na mistrzowskich boiskach i dostrzegli w “Kaziku” brakujący element fizycznego składu. Autor tekstu zgrabnie ubrał w słowa charakterystykę Kazimierza Deyny - “Deyna był postrzegany jako zawodnik, który doda finezję do mocno fizycznego składu”. Kluby doszły do porozumienia i dogadały się na kwotę bliską stu tysięcy funtów, natomiast Deyna związany był jeszcze z Wojskiem Polskim i te negocjacje nie były tak łatwe. Wojsko nie było zainteresowane gotówką, a sprzętem elektronicznym, który angielski klub ostatecznie dostarczył. Pomocny w tym względzie był kontrakt sponsorski - The Citizens byli wówczas sponsorowani przez firmę Brother - zajmującą się produkcją urządzeń biurowych.

Do Manchesteru Deyna ostatecznie trafił, ale nie miał tam szczęścia. Zanim zaczął regularną grę, musiał nadrobić braki kondycyjne. Nie pomagały w tym kontuzje, które dręczyły naszą legendę. Debiut “Kazika” przypadł na przegrany 1:2 mecz z Ipswich Town, ale jak wspomina autor już wtedy widać było klasę i polot w grze Polaka. Angielski rozdział historii Kazimierza Deyny przeplatał się wzlotami i upadkami. Piłkarz trafił na okres, w którym klub radził sobie kiepsko i walczył raczej o utrzymanie niż o puchary. Deyna nie mógł się na dobre zaaklimatyzować, ale mimo tego zachwycał angielską publiczność - jak wtedy, gdy po bezpośrednim golu z rzutu wolnego w meczu z Aston Villą został nagrodzony owacją na stojąco.

Kazimierz Deyna dał angielskim kibicom chwile radości, o które wcześniej było w niebieskiej części Manchesteru bardzo trudno. W drużynie grającej siermiężną, siłową piłkę pojawił się futbolowy artysta, który budził podziw, ale też nie do końca potrafił odnaleźć się w nowej rzeczywistości. W 1980 roku trenerem drużyny został John Bond, który ostatecznie odstawił Kazika na bok i pozwolił odejść mu do Stanów Zjednoczonych.

Autor
Przemysław Gołaszewski