Miedź Legnica - Legia Warszawa. Był taki mecz...
Jak dotąd legioniści mierzyli się z Miedzią Legnica sześciokrotnie. Premierowe spotkanie odbyło się w 24 września 2014 roku w ramach 1/16 finału Pucharu Polski. Ówczesny trener naszego zespołu, Henning Berg, podszedł do meczu bardzo poważnie, co przyniosło oczekiwany efekt. Wojskowi pewnie zwyciężyli i zameldowali się w kolejnej rundzie Turnieju Tysiąca Drużyn.
Autor: KM
- Udostępnij
Autor: KM
Jak dotąd legioniści mierzyli się z Miedzią Legnica sześciokrotnie. Premierowe spotkanie odbyło się w 24 września 2014 roku w ramach 1/16 finału Pucharu Polski. Ówczesny trener naszego zespołu, Henning Berg, podszedł do meczu bardzo poważnie, co przyniosło oczekiwany efekt. Wojskowi pewnie zwyciężyli i zameldowali się w kolejnej rundzie Turnieju Tysiąca Drużyn.
Spotkanie z Miedzią było jednym z czterech, które legioniści mieli do rozegrania w ciągu 10 dni. Maraton Wojskowych rozpoczął się 18 września 2014 roku w Lokeren, gdzie podopieczni Henninga Berga rozpoczęli zmagania w fazie grupowej Ligi Europy UEFA. W rozgrywkach ligowych czekały ich z kolei dwa prestiżowe spotkania – z Wisłą Kraków oraz z Lechem Poznań. Zdrowy rozsądek podpowiadał, że trzy dni po meczu z Białą Gwiazdą i trzy dni przed spotkaniem z Kolejorzem szkoleniowiec Legii postawi na zmienników. Nic podobnego jednak nie miało miejsca. Norweski trener na starcie z legniczanami desygnował możliwie najmocniejsze ustawienie. „Dlaczego dziś zagraliśmy w tak mocnym zestawieniu? Ranga meczu była istotna - gdybyśmy nie wygrali dziś meczu, nie moglibyśmy dalej walczyć o Puchar Polski. Zagraliśmy w takim składzie ze względu na szacunek dla rywala i dlatego, że chcieliśmy tu zwyciężyć” – tłumaczył na pomeczowej konferencji prasowej.
Zgodnie z zasadami o awansie do kolejnej rundy Pucharu Polski miał zadecydować jeden mecz. Warszawiacy mieli w pamięci wpadki z poprzednich lat, gdy drużynie zdarzało się przegrywać w początkowych fazach turnieju z drużynami teoretycznie słabszymi. Co więcej, Wojskowi chcieli odzyskać Puchar Polski po tym, jak w poprzednim sezonie zdobył go bydgoski Zawisza. Porażka w pierwszym meczu Pucharu Polski zostałaby odebrana jako bolesny blamaż, dlatego na Dolny Śląsk legioniści wybrali się w bojowych nastrojach.
Z podstawowych zawodników na ławce rezerwowych spotkanie rozpoczęli tylko Dossa Junior oraz Michał Żyro, w miejsce których w wyjściowym składzie pojawili się Inaki Astiz oraz Jakub Kosecki, ale ku zaskoczeniu wszystkich już w 8. minucie to gospodarze mogli wyjść na prowadzenie. Miedź przejęła piłkę i wyszła z szybkim kontratakiem. Marcin Garuch wypatrzył dobrze ustawionego Wojciecha Łobodzińskiego, ale doświadczony, znany z ekstraklasowych boisk zawodnik nieczysto trafił w piłkę. Po upływie pierwszego kwadransa do głosu doszli legioniści. Wynik spotkania otworzył w 22. minucie Ivica Vrdoljak, który strzałem z bliskiej odległości pokonał bramkarza Miedzianki, Aleksandra Ptaka.
Od tego momentu na boisku panowała już tylko warszawska jedenastka. Trzeba jednak przyznać, że gracze Miedzi nie ograniczali się tylko do przeszkadzania, próbując grać otwarty futbol z dużo bardziej doświadczonym przeciwnikiem. Do przerwy, pomimo doskonałej okazji dla gospodarzy w samej końcówce pierwszej odsłony, wynik nie uległ zmianie. Legioniści schodzili do szatni przy jednobramkowym prowadzeniu. Zaledwie trzy minuty po wznowieniu gry swoją pierwszą bramkę w tym spotkaniu zdobył Miroslav Radović. Serb przedryblował kilku zawodników przeciwnej drużyny, finalizując akcję potężnym strzałem pod poprzeczkę. Zaledwie ośmiu minut potrzebowali Wojskowi, aby po raz kolejny pokonać bramkarza Miedzi. Lewym skrzydłem pomknął Michał Kucharczyk, dograł płasko w pole karne a formalności dopełnił Jakub Kosecki. Chwilę wcześniej z boiska wyleciał pomocnik Miedzi, Marcin Garuch, co jeszcze bardziej skomplikowało sytuację tej drużyny.
W końcówce spotkania czerwoną kartką ukarany został również Tomasz Brzyski, jednak, jak się później okazało, przy pierwszym żółtym kartoniku prowadzący to spotkanie Zbigniew Dobrynin pomylił się i błędnie - zamiast Ondrejowi Dudzie - pokazał go właśnie lewemu obrońcy. Na kilka chwil przed zakończeniem meczu gwóźdź do trumny Miedzi wbił Miroslav Radović wykończając składną akcję. Podopieczni Henninga Berga wygrali 4:0 i pewnie awansowali do kolejnej fazy rozgrywek. Zgodnie z zapowiedziami, udało im się ostatecznie zdobyć 17. w historii klubu Puchar Polski. W finale rozegranym na PGE Narodowym legioniści pokonali Lecha Poznań 2:1 po bramkach Tomasza Jodłowca i Marka Saganowskiego.
Czwartkowy mecz będzie więc siódmą potyczką obydwu drużyn. Wojskowi. Mamy nadzieję, że podopieczni Goncalo Feio podtrzymają passę zwycięstw i pewnie pokonają rywali!
24 września 2014 r., Legnica, 1/16 finału Pucharu Polski
Miedź Legnica - Legia Warszawa 0:4 (0:1)
Bramki: Radović (48, 90+2), Vrdoljak (21), Kosecki (56)
Miedź: Ptak - Midzierski, Woźniczka, Lafrance, Cierpka - Zgarda, Bartosiewicz (46' Kakoko), Szczepaniak (72' Szymański), Garuch, Lenkiewicz (53' Feruga) - Łobodziński.
Legia: Kuciak - Broź (62' Lewczuk), Rzeźniczak, Astiz, Brzyski - Kosecki, Vrdoljak, Jodłowiec (64' Pinto), Kucharczyk (69' Saganowski), Duda - Radović.
Żółte kartki: Cierpka, Garuch, Lafrance, Zgarda - Brzyski, Astiz
Czerwone kartki: Garuch (55', za drugą żółtą) - Brzyski (75', za drugą żółtą)
Sędziował: Zbigniew Dobrynin.
Autor
KM