Molde FK - problemy w obronie, cukrzyca kapitana i wahadła vs wahadła
Molde FK to drużyna, która w ostatnich latach mocno się rozwinęła. Najbliżsi rywale Legii sięgali po krajowe mistrzostwa, zdobywali Puchar Norwegii i występowali w europejskich pucharach. Ostatni sezon nie zakończył się jednak tak, jak kibice Molde by oczekiwali. Jakiego rywala może spodziewać się Legia podczas czwartkowej rywalizacji? O tym porozmawialiśmy z Pawłem Tanoną, ekspertem od piłki nożnej w Norwegii.
Autor: TEKST Mateusz Okraszewski FOTO Molde FK/Twitter
- Udostępnij
Autor: TEKST Mateusz Okraszewski FOTO Molde FK/Twitter
Molde FK to drużyna, która w ostatnich latach mocno się rozwinęła. Najbliżsi rywale Legii sięgali po krajowe mistrzostwa, zdobywali Puchar Norwegii i występowali w europejskich pucharach. Ostatni sezon nie zakończył się jednak tak, jak kibice Molde by oczekiwali. Jakiego rywala może spodziewać się Legia podczas czwartkowej rywalizacji? O tym porozmawialiśmy z Pawłem Tanoną, ekspertem od piłki nożnej w Norwegii.
Molde FK – czego możemy się po nich spodziewać?
Przede wszystkim możemy się spodziewać trudnego rywala. To nie jest klub, który wzbudza jednak wielki respekt przed kibicami innych drużyn w Europie. Molde jest drużyną niewygodną do grania przeciwko niej. Norwegowie będą trochę podrażnieni poprzednim, niezbyt udanym sezonem. Piąte miejsce w lidze nawet w obliczu zdobycia pucharu pozostawia niedosyt. Przed czwartkowym meczem, a także rewanżem w Warszawie, mówiąc Molde patrzymy na drużynę ze swoimi problemami. Aktualnie najważniejszym kłopotem są problemy kadrowe w obronie, która nawet w pełnym składzie była niepewnym punktem. W Norwegii wierzą w awans, który dla tamtejszych kibiców wydaje się realny. Molde będzie grało ambitnie, szczególnie na własnym boisku.
Jaki był główny problem Molde w poprzednim sezonie?
Ciężko jest wskazać jedną przyczynę. Na papierze Molde ma bardzo dobrą kadrę, jak na standardy norweskiej ligi. To klub, który miał się bić z Bodo/Glimt o mistrzostwo kraju. Ubiegły sezon już od samego jego początku był dla Molde bardzo zły. Zespół balansował w okolicach drugiej części tabeli, a dopiero druga część rozgrywek była w ich wykonaniu lepsza. Dwa najważniejsze moim zdaniem argumenty to problemy w obronie. Poziom zawodników występujących w trójce z tyłu odstawał od poziomu zawodników grających wyżej. Do tego dochodzi przestrzelony zakup napastnika – Vetona Berishy. Nowy napastnik nie wkomponował się do stylu gry drużyny i to było widoczne głównie na początku sezonu.
Molde rozegrało kilka meczów kontrolnych. Jak wyglądały te sparingi z perspektywy naszych najbliższych rywali?
Styl gry Molde nie zmienił się wiele. Jeżeli sztab Legii analizował ich styl gry, to nie powinien czuć się zaskoczony. Delikatne zmiany widzę w środkowej części boiska. W kadrze Norwegów nie ma takiej typowej szóstki odpowiedzialnej za destrukcję. To miejsca mieli zająć gracze z pozycji numer osiem. W trzech meczach kontrolnych pozycja numer sześć była przewidziana dla trzech różnych piłkarzy. Czuć było w grze Molde większość mobilność i wymienność pozycji. Zawodnicy w środku pola potrafią zagrać na jeden, dwa kontakty, a następnie zagrać dłuższą piłkę do wahadeł. Molde potrafi dostosować się do rywala, a także warunków meczowych. Gdy Bodo/Glimt rywalizowało z Legią, to niezależnie od wyniku – cały czas prezentowali na boisku swój pomysł na grę. Molde adoptuje się do tego, co dzieje się w spotkaniu. Legia musi być gotowa na to, że Norwegowie potrafią zaatakować pressingiem i kreować grę, ale nie mają problemu także z cofnięciem się głębiej do defensywy.
Trenerem Molde FK jest Erling Moe, który w klubie pracuje już blisko pięć lat.
To trochę człowiek instytucja w Molde. Pracuje w klubie przez blisko 20 lat. Zaczynał pracę w Akademii, później był asystentem Ole Gunnara Solskjaera, a następnie przejął stery jako pierwszy szkoleniowiec. Tak naprawdę to piąte miejsce jest pierwszym kryzysem tego trenera, bo wcześniej nie zdarzało mu się schodzić z podium. Moe jest człowiekiem stawiającym bardziej na ewolucję niż na rewolucję. Pod jego rządami klub mocno się rozwinął. Trener cieszy się ogromnym zaufaniem zarządu, który wprost powiedział, że nie ma zamiaru kończyć tej współpracy nawet po piątym miejscu w ligowych rozgrywkach.
Przejdźmy do kadry Molde. Bramkarze i rzucający się w oczu były zawodnik Radomiaka, Albert Posiadała.
Tutaj sytuacja jest o tyle ciekawa, że cały czas kontuzjowany jest pierwszy bramkarz Molde, Jacob Karlstrom. Na razie nie ma oficjalnego potwierdzenia, czy ten piłkarz zdąży na mecz z Legią. Karlstrom jest solidny, ale nic poza tym. Norwegowie generalnie cierpią na kłopot nazwany brakiem klasowego bramkarza. Podobnie jest w przypadku Karlstroma. Obroni, co ma obronić, ale nie da drużynie nic ekstra. Tutaj na pewno nie możemy mówić o pewnym punkcie drużyny. Albert Posiadała będzie w mojej opinii przygotowywany na razie jako bramkarz numer dwa. Ta sytuacja może się zmienić, bo perspektywa walki o bluzę numer jeden na pewno się pojawi. Norwegowie nie lubią wydawać pieniędzy w błoto. Wydaje mi się, że Molde ma na niego plan, który brzmi: ,,przyszły plan numer jeden”.
Defensywa, kogo tutaj warto wyróżnić?
Martin Linnes. Piłkarz bardzo doświadczony wiele lat grał w Galatasaray. Jest dobry zarówno w obronie, jak i w ataku. Po drugiej stronie warto wyróżnić Kristoffera Haugena. Możemy spodziewać się jednak, że przez problemy z kontuzjami ten piłkarz wystąpi w czwartek na środku obrony. W jego miejsce może wskoczyć Mathias Fjørtoft Løvik. Bardzo młody, ale też utalentowany gracz, który jakiś czas temu otrzymał ofertę z Werderu Brema, jednak ostatecznie wolał zostać w Molde.
Linia pomocy.
Mats Møller Dæhli. Piłkarz z bardzo ciekawym CV – wieloma występami w kadrze Norwegii, meczami w Bundeslidze. W sparingach to był zawodnik, który na boisku robił różnicę. Media norweskie piszą, że na testach wytrzymałościowych podczas obozu, to właśnie 28-latek wyglądał najlepiej. Warto na niego zwrócić uwagę. Drugim piłkarzem, o którym chciałbym powiedzieć jest Magnus Wolff Eikrem. To ofensywny pomocnik, ale w czwartek spodziewam się, że będzie ustawiony jako fałszywa dziewiątka. Eikrem jest kapitanem drużyny, bardzo charakterystyczną postacią. Czysto piłkarsko, technicznie, to absolutny top ligowy. Myślę, że w Skandynawii nie ma zawodnika o lepszym przeglądzie pola. Problemem u tego piłkarza jest jego choroba – cukrzyca. W związku z chorobą, Eikrem nie jest w stanie zagrać pełnych 90. minut. W poprzednim sezonie ligowym nie rozegrał ani jednego meczu w pełnym wymiarze czasowym. Najczęściej wygląda to tak, że w okolicach 60-70 minuty ten zawodnik schodzi na ławkę rezerwowych.
Linia ataku.
Legia musi uważać na Fredrika Gulbrandsena. Mówimy o graczu, który jesienią prezentował się słabo, ale po przepracowaniu okresu przygotowawczym, w meczach kontrolnych, wyglądał o wiele lepiej. To typ napastnika bardzo ruchliwego, który lubi dostawać piłkę za linię obrońców.
Jak według Ciebie zakończy się ten pierwszy mecz, jak rozstrzygnie się spotkanie rewanżowe i kto ostatecznie awansuje?
Remis wywieziony z Molde będzie dobrym wynikiem dla Legii. Z bólem serca stawiam jednak na nieznaczne zwycięstwo Norwegów, 2:1. Wydaje mi się jednak, że w rewanżu Legia odwróci losy tej rywalizacji, pokona Molde i ostatecznie awansuje do kolejnej fazy.
Autor
TEKST Mateusz Okraszewski FOTO Molde FK/Twitter