
Najpoważniejsza z najmniej poważnych rzeczy
Czasem na boisku trzeba się uśmiechnąć i złapać amerykański luz. Temu służył trening we wtorkowy poranek.
Autor: Bartosz Zasławski
Fot. Mateusz Kostrzewa
- Udostępnij
Autor: Bartosz Zasławski
Fot. Mateusz Kostrzewa
Czasem na boisku trzeba się uśmiechnąć i złapać amerykański luz. Temu służył trening we wtorkowy poranek.
Na boisko w Cornelia Sports Center mamy około dwóch kilometrów. Po drodze mijamy inne hotele, przy wielu z nich widać z daleka maszty oświetleniowe. Na terenie skromnego Belek, o czy mogliście więcej przeczytać TUTAJ, znajduje się 25 boisk (przynajmniej tyle widać z lotu ptaka). Musimy przyznać, że murawa, na której trenujemy, dobrze znosi intensywność i obciążenia, a było tego nie mało. Organizatorzy wymieniali 40 cm warstwę w porównaniu z ubiegłym rokiem, czego efektem teraz jest trwałość i wysoka jakość nawierzchni. Każdy sztab szkoleniowy życzy sobie jednego podczas obozu - nie złotych schodów, nie kawioru, nie czerwonych dywanów, ale równej, dobrej płyty. To najważniejsze.
To już standard, że elementy rozgrzewki planowane są w różnych sektorach boiska. W dzisiejszym menu mieliśmy maty i sprinty między tyczkami - karą dla tych, którzy się spóźnili, był pompki. Następne przeszliśmy do tzw. "ronda" - kto śledzi nasze relacje, wie, że chodzi o różne wariacje gry w dziadka. Dziś widzieliśmy pierwszy raz na tym obozie całą drużynę ustawioną po obwodzie koła środkowego z czterema zawodnikami w środku. Potem podzieliliśmy się na mniejsze grupy i kontynuowaliśmy sportową zabawę, dbając przy tym o elementy treningu.
Trener Runjaić z asystentami i część zawodników wrócili do hotelu spacerem, korzystając ze słonecznej aury. No dobra, część z nas tez wróciła meleksem 😊
Dłuższe zajęcia o wyższej skali trudności mamy zaplanowane później.
PS. Najcięższy trening tego ranka mieli bramkarze - przynajmniej oni tak twierdzą. Jednemu z nich, akurat najmłodszemu, starszyzna zrobiła kawał. Szczegóły w naszym jutrzejszym vlogu.
Autor
Bartosz Zasławski