Pamiętnik z Leogang - Legia Warszawa
Pamiętnik z Leogang

Pamiętnik z Leogang

Dziewięć intensywnych dni, trzy mecze, 13 sesji treningowych, setki przebiegniętych kilometrów - zabierzemy Was za kulisy naszego obozu w Austrii.

Autor: Bartosz Zasławski

Główny sponsor Plus500
  • Udostępnij

Autor: Bartosz Zasławski

Dziewięć intensywnych dni, trzy mecze, 13 sesji treningowych, setki przebiegniętych kilometrów - zabierzemy Was za kulisy naszego obozu w Austrii. 

 

16 czerwca 

Alarmy w telefonach zawodników nocujących w części hotelowej Legia Training Center rozbrzmiały około 05:00. Już godzinę później autokar minął bramy ośrodka. Kierunek - lotnisko Chopina. O 07:35 Embraer z drużyną na pokładzie odleciał w południowo-zachodnim kierunku, ku Monachium, a tuż po południu zameldowała się ona w malowniczym hotelu Der Loewe, który kolejny już raz był naszą bazą. Leogang leży ponad 780 m n.p.m. w niewielkiej dolinie u progu Alp Północnych, otoczony szczytami Grosser Asitz i Birnhorn. Gospodarze powitali nas miłym akcentem – na ścianie przy wejściu do hotelu powieszono pamiątkowy proporzec meczowy z poprzedniej wizyty w tym urokliwym miasteczku w landzie Salzburg (trzy tys. mieszkańców). Drużyna zajęła dwa piętra, na parterze znajdowała się stołówka i sala odpraw, z której korzystano przed meczami i wybranymi zajęciami. Na poziom -1 schodziliśmy na siłownię oraz do strefy odnowy biologicznej.

 

Po obiedzie i chwili na zakwaterowanie, zespół udał się klubowym autokarem na swój pierwszy trening. Bardzo dobrze utrzymane boisko znajdowało się w Hochfilzen, 12 km od hotelu.

 

Trener Michniewicz tradycyjnie zebrał drużynę na środku boiska i przez kilka minut wyjaśniał, jak będziemy pracować na zgrupowaniu i co chcemy osiągnąć. Już od tamtej było wiadomo, że - po pierwsze: treningi będą dzieliły się na dwa rodzaje – ciężkie lub bardzo ciężkie, a po drugie: będzie nam towarzyszył tropikalny upał (regularnie ponad 30 stopni). Żar tak bardzo doskwierał, że na rozciąganie i chwilę regeneracji wybierano wąski, zacieniony pas boiska. Zajęcia były planowane o stałych godzinach – 09:30 i 17:30. 

Zdjęcie

17 czerwca 

Mimo pierwszego dnia meczowego, rano sztab zaprosił zawodników na boisko i nie zaproponował wersji „light”, ale pełnowartościowe zajęcia. W pierwszej fazie każdego treningu drużyna pracowała nad siłą i wytrzymałością z trenerami przygotowania fizycznego (to na nie był położony główny nacisk podczas obozu). Od wielu lat jest standardem, że piłkarze ćwiczą w kamizelkach GPS, monitorujących kilkadziesiąt parametrów ich pracy podczas treningu. Na zgrupowaniu otrzymali również elektroniczne zegarki do kontrolowania tempa biegu. Dron latający nad boiskiem to już standard, który umożliwia bardzo atrakcyjną i wartościową analizę.

 

O 18:30 w położonym godzinę jazdy od Leogang Bischofshofen legioniści mieli swój pierwszy meczowy sprawdzian. Po przyjeździe na stadion trzecioligowca okazało się, że za stan murawy odpowiada Polak od 24 lat mieszkający w Austrii. - Austriacy bardzo szanują i cenią Polaków. Nasz region jest spokojnym, nastawionym na turystykę miejscem do życia. Niczego tutaj nie brakuje - mówił pan Tomek. Co działo się na boisku? Przede wszystkim stołecznym kibicom przedstawił się Mahir Emreli, autor hat-tricka. - Zdobywanie bramek to moja praca - skromnie podsumował swój nieskromny występ azerski napastnik. Po powrocie do hotelu kolacja o 22:00 i do łóżek. W hotelu Der Loewe zapadła cisza. 

 

18 czerwca 

Pierwszy dzień, kiedy zespół odbył dwie sesje. O schemacie już mówiliśmy – najpierw elementy wytrzymałościowe, potem zajęcia z piłką. Nie wspomnieliśmy Wam o jeszcze jednej rzeczy. Wraz z powrotem trenera Ricardo Pereiry na treningach wzrósł poziom decybeli, który i tak nie należał do najniższych. „This is the the ball I want!”, „Goalkeeper can’t be afraid!", „Good Czaro, jump in front of him!”, „Gabi, I want you play with this confidence!” – wykrzykniki nie zostały postawione przypadkowe, ale one i tak nie oddadzą tego, jak wygląda to w rzeczywistości. 

 

Popołudniu miała miejsce szczególna uroczystość – trener Krzysztof Dowhań z okazji 20-lecia pracy w klubie otrzymał od drużyny i sztabu prezent. Wręczającym był Artur Boruc, który tego dnia dołączył do reszty zespołu. Co ciekawe, oprócz zajęć prowadzonych w wyżej wymienionych duecie, nasz legendarny bramkarz część treningu odbył grając w polu. Na koniec dnia piłkarze każdą wolną chwilę wykorzystywali na regenerację.

 

Obozy mają to do siebie, że zawodników i członków sztabu możemy zobaczyć w innych okolicznościach niż trening. Przykład? Asystent trenera Przemysław Małecki zasiadł do fortepianu i brawurowo wykonał utwór "Hallelujah".

Zdjęcie

19 czerwca 

Identyczny rozkład jazdy jak ostatnio. W tym miejscu możemy Wam wyjaśnić, jak wygląda proces przygotowania do treningów, bo nie jest tak, że zespół i trenerzy przyjeżdżają na godzinę startu. Plan treningów ustalany jest przez sztab z wielodniowym wyprzedzeniem, ewentualnie wprowadzane są drobne korekty po analizie danych z systemu GPS. Kilkadziesiąt minut przed zajęciami na miejscu są już obecni asystenci trenera, często on sam, jak również trenerzy przygotowania fizycznego. Ekipa ma za zadanie wyznaczyć strefy na boisku, zmierzyć pola, przygotowywać niezbędna elementy, jak „naleśniki”, tyczki, maty. Wszystkie zajęcia podczas zgrupowania były nagrywane z 11-metrowego wysięgnika. Dyrektor zespołu czuwał nad tym, żeby gospodarze obiektu właściwie przygotowali płytę i regularnie ją zraszali, do czego dużą uwagę przywiązywał sztab. Ogrom pracy miało dwóch kitmenów, dbających o codzienny ubiór i prezencję drużyny. Z ciekawostek: na drugim treningu było wyjątkowo głośno. Lokalny klub po drodze powrotnej z meczu zatrzymał się świętował awans do czwartej lub… piątej ligi (zawodnicy byli w takim nastroju, że ciężko było to ustalić). 

 

Wieczorem drużyna oglądała mający duży ładunek emocjonalny konfrontację Polaków z Hiszpanami na UEFA Euro 2020. Stopień identyfikacji z drużyną narodową był tak duży, że zawodnicy odśpiewali na stojąco "Mazurka Dąbrowskiego". 

 

20 czerwca 

Dzień drugiego spotkania. W Kossen (bardzo doceniamy, że nawet w tak małych alpejskich miejscowościach panuje kultura utrzymania płyty boiska w doskonałym stanie) stanęli naprzeciw siebie mistrz Polski i mistrz Węgier. Mimo niekorzystnego wyniku głównym założeniem na to starcie było wykorzystanie schematów z treningów w warunkach meczowych. Miło było nam poznać się z piątką Polaków przebywających w tym rejonie na urlopie, którzy dopingowali legionistów z trybun. Do wspólnych śpiewów zachęcali również… naszą ławkę rezerwowych. 

 

21 czerwca 

Tego dnia przyjrzeliśmy się treningowi bramkarzy. Dużo gry nogami, krótkie i długie podania (polecamy obejrzeć w jednym z vlogów „cięta różę”) wyprowadzanie piłki pod presją „rywala”, w którego wcielił się trener Pereira, wychodzenie do dośrodkowań, refleks na linii. Czwórka naszych golkiperów doskonaliła każdy element swojego warsztatu. 

 

Warto również poświęcić miejsce młodszej części kadry, która na pewno zebrała ogromny kapitał doświadczenia. Bardzo jesteśmy ciekawi, jak go po tym zgrupowaniu spożytkują. Łącznie 10 absolwentów Akademii Legii było z nami – od mającego ugruntowaną pozycję w pierwszej jedenastce Mateusza Wieteski, przez trenujących już z zespołem dłuższy czas Jakuba Kisiela, Szymona Włodarczyka i Bartłomieja Ciepielę, po dopiero wchodzących do zespołu 18-letniego Wiktora Kamińskiego i rok starszego Kacpra Świerczyńskiego oraz wracającego z wypożyczenia Gabriela Kobylaka. 

 

Zdjęcie

22 czerwca 

Trener Michniewicz przyznał, że to był najbardziej intensywny dzień na zgrupowaniu. Konstruowanie akcji od własnej bramki, harmonijne przemieszczanie się formacji, poruszanie się bez piłki (oj, szczególnie to ostanie przykazanie trzeba było wziąć sobie do serca pod rygorem natychmiastowej wykonalności) – to główne elementy, nad którymi pracowaliśmy, obowiązkowo dokładając do tego – co będziemy powtarzać do znudzenie – elementy siłowe i wytrzymałościowe. Swoją drogą – jak nasz szkoleniowiec nie stracił głosu podczas obozu, wie tylko on sam. Słychać go było z odległości 50 m. 

 

Mógł się podobać szybki, obfitujący w efektowne uderzenia i dośrodkowania trening strzelecki. Wyjście na pozycje w pełnym biegu, dogranie od kolegi, strzał – i zaraz to samo na druga bramkę. Można się zmęczyć? Można.

 

Tuż przed 13:00 pod drzwiami hotelowymi zameldowali się nowi zawodnicy: Josue Pesqueira i Mattias Johansson. Portugalczyk został przywitany przez starych znajomych - Rafę Lopesa i Andre Martinsa, z którym okazało się, że będzie dzielił pokój po... ponad dekadzie, kiedy razem mieszkali na zgrupowaniach reprezentacji młodzieżowej. Z tematów pozaboiskowych dowiedzieliśmy się również, że cała trójka gra razem w Counter Strike'a.

 

Obaj nowi legioniści wzięli udział w popołudniowej sesji treningowej. Mattias, który jeszcze w ubiegłym roku wystąpił w reprezentacji Trzech Koron, był pewny, że Szwedzi mimo pewnego awansu zdobędą w meczu z Polską trzy punkty. Niestety, nazajutrz okazało się, że miał rację. 

23 czerwca 

Koncepcja spotkania z mocnym kadrowo FK Krasnodarem na zwieńczenie zgrupowania miała zdefiniować miejsce, w którym zespół znajduje się na tym etapie przygotowań i być – podkreślamy – na teraz, pewnego rodzaju pokazem mocy zespołu. Sztab desygnował na boisku w oddalonym  o 15 minut drogi od hotelu Saalfelden prawie najmocniejszy skład. Prawie, bo wiemy, że mieliśmy problemy z obsadą lewej strony trzyosobowego bloku defensywnego. Wymuszona zmiana ustawiania w opinii szkoleniowca zdała egzamin. Rywal prezentował wysoką kulturę gry (w składzie m.in. były reprezentant Francji i zawodnik Newcastle United Remi Cabella), trzeba docenić wysokie tempo i zawziętość, z jaką grały obie drużyny. 

Zdjęcie

24 czerwca 

To już? Koniec obozu? Tak szybko upłynęło dziewięć dni? Moment, przecież nie można zmarnować ani chwili. Mimo odjazdu wczesnym popołudniem piłkarze rano udali się na ostatni trening. Leogang opuszczaliśmy w takich samych warunkach klimatycznych, w jakich przyjechaliśmy. - Oddzieliłbym pracę wykonaną na treningach i gry kontrolne. Pracowaliśmy bardzo dobrze, jestem zadowolony z fantastycznej postawy chłopaków. Praktycznie nie było urazów oprócz pojedynczych przypadków zmęczenia wszyscy mają prawie 100 proc. frekwencji na treningach - podsumował trener Michniewicz.

 

Dziękujemy, że obserwowaliście na klubowych kanałach przygotowania zespołu Mistrza Polski do nowego, bardzo wymagającego sezonu. Nie zdradzaliśmy tego szerzej w naszych relacjach, ale operacja „wyeliminować Bodo”, która w pełni rozwinie się od pierwszego treningu po powrocie w Legia Training Center, zaczęła się już w Austrii. 

 

Oficjalnym partnerem zgrupowania Legii Warszawa w Leogang była Toyota Motor Poland. 

Udostępnij

Autor

Bartosz Zasławski

16razyMistrz Polski
20razyPuchar Polski
5razySuperpuchar Polski
pobierz oficjalną aplikację klubu
App StoreGoogle PlayApp Gallery
© Legia Warszawa S.A. Wszelkie prawa zastrzeżone.