PKO Bank Polski Ekstraklasa: Lech Poznań - Legia Warszawa historycznie. Dekada walki o najwyższe cele [WIDEO]
Historia potyczek Legii z Lechem sięga lat 40. W tym czasie piłkarze obydwu drużyn krzyżowali rękawice 142 razy. W ostatniej dekadzie rywalizacja obydwu drużyn w głównej mierze decydowała o mistrzostwie Polski.
Autor: Janusz Partyka, Jakub Jeleński
- Udostępnij
Autor: Janusz Partyka, Jakub Jeleński
Historia rywalizacji pomiędzy Legią a Lechem jest dość bogata, ale my skupimy się na ostatniej dekadzie XXI wieku. Emocji bowiem w niej nie brakowało. Był 18 listopada 2012 roku, gdy Legia Warszawa jechała do Poznania bronić zajmowanej przez siebie pozycji lidera. Po piętach stąpali jej odwieczni rywale – na drugiej pozycji plasowała się Polonia, na trzeciej zaś Lech, a oba zespoły miały zaledwie punkt straty do Wojskowych. Napięcie wśród kibiców było ogromne - po raz ostatni bowiem legioniści z Wielkopolski przywieźli komplet punktów osiem lat wcześniej, w... kwietniu 2004 roku. Na trybunach zasiadł komplet widzów - wszyscy chcieli zobaczyć jak Lech wskoczy na pozycję lidera. Jakież było rozczarowanie, gdy już w 10. minucie Jakub Kosecki otrzymał kapitalne podanie z głębi pola i w sytuacji sam na sam przelobował Jasmina Buricia. Za moment kilkudziesięciometrowy rajd wykonał Jakub Wawrzyniak i skończył go niepozornym strzałem po długim słupku, dając Legii dwubramkowe prowadzenie. W 32. minucie kanonadę Legii zakończył Miroslav Radović - Serb wpadł w pole karne i strzałem po krótkim rogu pokonał bramkarza. Honorowe trafienie dla Poznaniaków zaliczył Bartosz Ślusarski i Legia po ośmiu latach wywiozła z Bułgarskiej komplet punktów.
Rewanż również przeszedł do historii - tym razem jako mecz, który przesądził o losach mistrzostwa Polski. 18 maja 2013 roku, w 27. kolejce ekstraklasy, do stolicy przyjechali tracący dwa punkty do lidera z Warszawy poznaniacy. Oba zespoły tydzień wcześniej rozbiły swoich rywali - Legia w Białymstoku ograła Jagiellonię (3:0), zaś Kolejorz 4:0 pokonał Widzew Łódź (4:0). Było jasne, że zwycięzca tego spotkania zgarnie wszystko i będzie mógł zacząć chłodzić szampana na mistrzowską fetę. Świadome olbrzymiej presji oba zespoły bardzo długo się broniły, choć to Legia miała zdecydowanie lepsze szanse na strzelenie gola. Poznańska bramka była jednak jak zaczarowana. Ale do czasu. W 85. minucie Jakub Kosecki pomknął w pole karne Lecha, trącił końcem buta piłkę i został sfaulowany przez Mateusza Możdżenia. Sędzia bez wahania wskazał na jedenasty metr, wyrzucając przy okazji zawodnika Lecha z boiska. Do piłki podszedł Ivica Vrdoljak, który wytrzymał nieprawdopodobne ciśnienie i strzałem w prawy dolny róg bramki po siedmiu latach oczekiwania dał stolicy mistrzostwo Polski. Stadion eksplodował tysiącem decybeli!
Sezon 2013/14 był pierwszym od 2002 roku, w którym grano z podziałem na grupy. Z tego powodu Wojskowi mierzyli się z Kolejorzem trzykrotnie. Najpierw w Poznaniu padł remis 1:1, choć legioniści prowadzili już w tym spotkaniu. Rewanż w Warszawie przebiegł już jednak po myśli naszego zespołu. Lech tracił do Wojskowych siedem punktów i jeśli realnie chciał myśleć o tytule, musiał ten mecz wygrać. Z kolei Legii zwycięstwo dawało pewnego lidera rundy zasadniczej i bardzo solidną zaliczkę przed rundą finałową. Losy meczu rozstrzygnął Miroslav Radović, który po dośrodkowaniu ze skrzydła wpakował piłkę do bramki Macieja Gostomskiego. Oba zespoły czekał jeszcze jeden mecz, który kończył rozgrywki. Legia miała zapewniony tytuł mistrza Polski, lecz mimo to nie zamierzała psuć sobie świętowania. I choć Lech nie chciał ustawić Wojskowym szpaleru, to Legia ustawiła go do pionu. Na 1:0 z rzutu karnego trafił Ivica Vrdoljak, a pięć minut przed końcem regulaminowego czasu gry kapitalnym lobem po doskonałej indywidualnej akcji popisał się Bartosz Bereszyński i legioniści - mimo podziału punktów - zakończyli sezon 2013/14 z przewagą dziesięciu oczek nad resztą stawki.
Kolejny rok nie był już tak udany dla naszego zespołu. To właśnie w nim Lech wspiął się na mistrzowski tron. Do tego celu - naturalnie - nieodzowne było mu zwycięstwo nad Legią. W Warszawie poznaniacy prowadzili 2:0 do przerwy, ale ostatecznie dzięki pięknym trafieniom Tomasza Brzyskiego i Dossy Juniora skończyło się remisem - 2:2. Rewanż w Poznaniu był jednak pierwszym krokiem na drodze do stracenia tytułu – po godzinie gry z boiska wyleciał Arkadiusz Malarz i osłabiona Legia szybko dostała dwa gole, odpowiadając jedynie trafieniem Michała Kucharczyka. Mimo to Wojskowi skończyli sezon zasadniczy na pierwszym miejscu, a runda finałowa miała rozpocząć się właśnie od starcia z Lechem. Poznaniacy w dwie minuty rozstrzygnęli losy meczu i - jak się później okazało - tytułu mistrzowskiego. Zwycięstwo 2:1 dało im pierwsze miejsce, którego nie oddali już do końca rozgrywek.
Tak mocny policzek musiał podziałać na Legię. Klub zamierzał zrobić wszystko, by na stulecie istnienia odzyskać mistrzostwo Polski. Nie przyszło to jednak łatwo, bo na otwarcie nowego sezonu ostatni w tabeli Lech przyjechał do Warszawy i ograł Legię 1:0. W stolicy zapanowała wściekłość, która jednak podziałała na zespół bardzo otrzeźwiająco. Właśnie wtedy zapoczątkowała się seria ligowych zwycięstw, będąca zresztą wyrównaniem rekordu pięciu wygranych z lat 70. Wojskowi zrewanżowali się pięknym za nadobne, gdy w marcu 2016 roku Nemanja Nikolić w pojedynkę rozstrzygnął losy spotkania, zapewniając Legii wygraną 2:0 przy Bułgarskiej. Następnie w rundzie mistrzowskiej zwycięstwo Wojskowym dał Aleksandar Prijović, co pozwoliło Legii umocnić się na prowadzeniu, którego zespół nie oddał już do końca i na stulecie Wojskowi mogli cieszyć się z kolejnego mistrzostwa.
Najbardziej spektakularne zwycięstwa decydujące o tytule miały jednak miejsce w następnym sezonie. Legia pod wodzą Jacka Magiery musiała nadrabiać olbrzymią stratę punktową powstałą za kadencji Besnika Hasiego i każdy mecz był dla niej na wagę złota. Pierwszą potyczkę oba zespoły rozegrały na stadionie przy Łazienkowskiej w Warszawie. Do 90. minuty wszystko szło zgodnie z planem, bo drużyna prowadziła po golu Nemanji Nikolicia, ale w doliczonym czasie gry arbiter po faulu na jednym z lechitów podyktował „jedenastkę”, którą wykorzystał Marcin Robak. Po bramce na 1:1 wybuchła boiskowa bijatyka, a za moment Wojskowi ruszyli z akcją zakończoną golem Kaspera Hamalainena, dla którego było to pierwsze trafienie przeciwko swojej byłej drużynie. Konia z rzędem temu, kto spodziewał się, że niemal identyczny scenariusz powtórzy się pół roku później w Poznaniu - Wojskowi przegrywali 0:1 po golu Tomasza Kędziory w 82. minucie, po chwili remis Legii dał Maciej Dąbrowski, a w ostatniej akcji meczu stało się coś, o czym kibice z Warszawy będą pamiętać latami. Adam Hlousek pognał lewą stroną boiska i ostatkiem sił dograł piłkę do Kaspera Hamalainena. Fin zrobił dokładnie to samo, co w Warszawie i golem w ostatniej sekundzie zapewnił Legii zwycięstwo. Cisza na stadionie przy Bułgarskiej była nie do opisania. Euforia w sektorze gości to jeden z piękniejszych momentów tamtego sezonu. Poznaniaków w rundzie mistrzowskiej dobiły gole Vadisa Odjidji-Ofoe i Michała Kucharczyka, a Legia rozgromiwszy Lecha na wszystkich frontach, po raz 13. w historii została mistrzem kraju.
Bajka nie mogła jednak trwać w nieskończoność. Wreszcie to Lech wziął na Legii srogi rewanż, bo gdy warszawianie przyjechali do Wielkopolski, wrócili z niej z bagażem trzech straconych goli. Była to klęska, po której wielu wieńczyło koniec sezonu, tymczasem Legii powrót na szczyt zajął... sześć kolejek. Legia zrewanżowała się poznaniakom w bardzo bolesny sposób - o ile zwycięstwo Wojskowych 2:1 w Warszawie nie zostało w Poznaniu przyjęte najgorzej, o tyle pogrom jakiego dokonała Legia w ostatnim meczu sezonu pociągnął za sobą katastrofalne skutki, nad którymi - z szacunku do rywali - nie zamierzamy się pochylać. To właśnie w Wielkopolsce Legia przypieczętowała 14. w historii mistrzostwo Polski i po raz pierwszy od 2006 roku świętowała je na boisku rywala.
W sezonie 2018/19 bilans w rozgrywkach był równy. Najpierw to Legia na jesieni pokonała Lecha 1:0, a następnie ten zrewanżował się nam wygrywając u siebie 2:0. W sezonie 2019/20 w rywalizacji pomiędzy obiema drużynami legioniści znów zadbali o odpowiednią dramaturgię. W spotkaniu z Kolejorzem rozegranym przy Łazienkowskiej - 19 października 2019 roku - najpierw, w 55. minucie, gości na prowadzenie wyprowadził Darko Jevtić, ale osiem minut później stan meczu wyrównał Arvydas Novikovas. Kluczowy moment meczu wydarzył się w 74. minucie, kiedy to Luquinhasa zmienił debiutant Maciej Rosołek. Jego pierwszy kontakt z piłką okazał się dla Kolejorza zabójczy, a Wojskowym dał upragnione trzy punkty.
Ostatnie mecze Legii z Lechem, kończyły się przede wszystkim remisami. Na sześć ostatnich spotkań aż pięć zakończyło się podziałem punktów.
W historii całej rywalizacji doszło do 142 potyczek pomiędzy obiema drużynami - 61 z nich wygrała Legia, 43 Lech, zaś w 38 zabrakło rozstrzygnięcia (bilans bramek 187:135 na korzyść Wojskowych).
Autor
Janusz Partyka, Jakub Jeleński