Plus500
SK Slavia Praga, czyli symbol wykorzystanej szansy. Kilka słów o projekcie, w którym wszystko zagrało idealnie [ANALIZA]

SK Slavia Praga, czyli symbol wykorzystanej szansy. Kilka słów o projekcie, w którym wszystko zagrało idealnie [ANALIZA]

Dostać pieniądze, to nie wszystko. Należy je jeszcze dobrze wykorzystać i umiejętnie rozdysponować. SK Slavia Praga jest zespołem, który w 2015 roku został przejęty przez chińskie przedsiębiorstwo. Nagły dopływ gotówki może wpłynąć destrukcyjnie na rozwój i politykę klubu, jednak taka sytuacja nie miała miejsca w szeregach najbliższego rywala Legii.

Autor: Mateusz Okraszewski, Janusz Partyka

Fot. slavia.cz, Archiwum Legii

  • Udostępnij

Autor: Mateusz Okraszewski, Janusz Partyka

Fot. slavia.cz, Archiwum Legii

Dostać pieniądze, to nie wszystko. Należy je jeszcze dobrze wykorzystać i umiejętnie rozdysponować. SK Slavia Praga jest zespołem, który w 2015 roku został przejęty przez chińskie przedsiębiorstwo. Nagły dopływ gotówki może wpłynąć destrukcyjnie na rozwój i politykę klubu, jednak taka sytuacja nie miała miejsca w szeregach najbliższego rywala Legii. O rosnącym potencjale SK Slavii w Europie, wykorzystanej szansie, a także konsekwentnemu działaniu rozwoju drużyny opowiemy Wam w przedmeczowej analizie!

 

Tradycja sięgająca XIX wieku

SK Slavia Praga została założona w 1892 roku, jednak sekcja pilkarska powstała cztery lata później. Za głównego pomysłodawcę i twórcę uznaje się Jaroslava Hausmanna, który mimo miłości do roweru i kolarstwa, dostrzegał również coraz większe zainteresowanie rozwijającym się młodym futbolem. Piłka nożna w tym okresie stawiała dopiero pierwsze kroki w świadomości oglądającej ją kibiców i fanów. Jaroslav Hausmann doskonale zdawał sobie jednak z tego sprawę. Wobec takiego stanu rzeczy, piłkarska spółka SK Slavii Praga powstała w 1896 roku i zaczęła rywalizować z innymi czeskimi zespołami.

Zdjęcie

Początek wielkich gwiazd i sukces międzynarodowy 

Już od samego początku funkcjonowania sekcji piłkarskiej w zespole ze stolicy Czech pojawiło się kilku piłkarzy, którzy wyróżniali się w skali całej Europy. Jednym z takich zawodników był Jan Košek, którego uznaje się za najwybitniejszą postać czeskiego futbolu na początku ubiegłego wieku. Napastnik rozegrał dla Slavii ponad 300 spotkań, w których strzelił...819 bramek! Był gwiazdą czeskiej drużyny, która w 1911 roku zdobyła mistrzostwo Europy Amatorów w Roubaix we Francji. Po zakończeniu kariery piłkarskiej pełnił funkcję szefa sportowego Slavii Praga. 

 

Piłkarzem, o którym warto w tym miejscu wspomnieć był również František Plánička. Legendarny bramkarz w barwach SK Slavii siedmiokrotnie sięgał po krajowy tytuł. Golkiper był również wielokrotnym reprezentantem Czechosłowacji, a także kapitanem drużyny, która na mistrzostwach świata w 1934 roku zdobyła wicemistrzostwo. 

 

Lata 30. XX wieku były okresem, w którym Slavia nie miała sobie równych. W latach 1929-1937 Czerwono-Biali aż siedmikrotnie sięgali po mistrzostwo kraju. Sukcesy w rodzimej lidze znalazły również przełożenie na arenie międzynarodowej. W 1938 roku najbliższy rywal Legii Warszawa awansował do finału Pucharu Mitropa - jednego z pierwszych międzynarodowych turniejów piłkarskich tej rangi w Europie. Rywalem czeskiej drużyny został węgierski Ferencvaros. W Pradze oba zespoły zdobyły po dwie bramki, a mecz zakończył się wynikiem 2:2. Zwycięzcę tej rywalizacji wyłonił jednak rewanż rozgrywany w Budapeszcie. Gospodarze, mimo dobrego wyniku w pierwszym spotkaniu, nie byli w stanie przeciwstawić się świetnie dysponowanej Slavii, która za sprawą trafień Vytlačila i Šimůnka sięgnęła po pierwsze, międzynarodowe trofeum. 

Zdjęcie

Kryzys czasów powojennych i rywalizacja z Legią Warszawa

Okres po II wojnie światowej był trudny nie tylko dla Slavii, ale również pozostałych czeskich klubów. Komuniści przejęli władzę w 1948 roku i od tego czasu znaczenie futbolu w tym kraju wyraźnie upadło. Sytuacja podonie wyglądała w szeregach najbliższego rywala Legii. Wiele lat poszukiwania swojej tożsamości, kryzysu, a także tracenia swojej marki w kraju. W czasach powojennych Slavia nie była wspierana przez władze i z tego względu jej wyniki były o wiele gorsze, niż miało to miejsce przed wybuchem II wojny światowej. Drużyna kilkukrotnie kończyła rozgrywki ligowe na trzecim miejscu (1959, 1966, 1974, 1976, 1977, 1985), jednak były to wyniki znacznie niższe niż te, do których Czerwono-Biali przyzwyczaili swoich fanów. 

 

Z perspektywy kibiców SK Slavii Praga i Legii Warszawa ciekawy był szczególnie sezon 1976/77, gdy obie drużyny spotkały się w Pucharze Intertoto - letniego turnieju piłkarskiego dla klubów europejskich, które nie zakwalifikowały się do innych głównych rozgrywek prowadzonych przez UEFA (Ligi Mistrzów UEFA i Pucharu UEFA) poprzez rozgrywki ligowe.

 

Pierwsze spotkanie między tymi zespołami odbyło się w Pradze. Legia prowadziła wówczas po pierwszej połowie, po golu strzelonym przez Tadeusza Nowaka. Zawodnicy Slavii doprowadzili jednak do wyrównania w drugiej odsłonie meczu.

 

Drugie spotkanie rozgrywane w stolicy Polski przyniosło kibicom jeszcze więcej emocji. Legioniści, których prowadził wówczas Andrzej Strejlau, przegrywali po pierwszych 45 minutach 0:2. Sytuacja zmieniła się w drugiej odsłonie meczu, a o końcowym rezultacie zadecydowała świetna postawa Kazimierza Deyny. Legendarny pomocnik najpierw zdobył bramkę kontaktową, a następnie doprowadził do wyrównania po skutecznym wykonaniu rzutu karnego w 88. minucie spotkania. Ostatecznie mecz zakończył się wynikiem 2:2.

Zdjęcie

Pasmo sukcesów, przeplatanych porażkami - koniec XX i początek XXI wieku 

Nastanie lat 90. było momentem przełomowym dla czeskiej piłki. Prymat w lidze przejęły wówczas dwa kluby - Slavia Praga i Sparta Praga. Rywalizacja drużyn ze stolicy była niezwykle zacięta i emocjonująca. Czerwono-Biali szczególnie dobrze zapamiętają sezon 1995/96. W tym okresie w ich rękach wylądowało trofeum za krajowe mistrzostwo, a sam zespół doszedł również do półfinału Pucharu UEFA, eliminując po drodze m.in. włoską Romę. W półfinale gracze Slavii musieli uznać wyższość Girondins Bordeaux, które dwukrotnie pokonywało czeski zespół 1:0.

 

Początek XX wieku, chociaż nic tego nie zapowiadało, przyniósł klubowi kolejny kryzys. Slavia straciła wówczas miano jednej z dwóch najlepszych drużyn w lidze. Odbudowa nastąpiła w w 2008 roku, gdy najbliższy rywal Legii zdobył kolejne mistrzostwo kraju. Sytuacja klubu była niestety cały czas niestabilna. Sukcesy i porażki wzajemnie się przeplatały, a to nie wpływało korzystnie na konydcję finansową. Pomoc nadeszła w 2015 roku...

Zdjęcie

Chiński inwestor i początek wielkiego projektu

W 2015 roku w SK Slavię Praga zainwestowała chińska spółka energetyczna, będąca jednym z większych przedsiębiorstw Chin - CEFC China Energy. Ten moment uznaje się za początek dominacji najbliższego rywala Legii na krajowej scenie. Czerwono-Biali błyskawicznie zyskali duży rozgłos, a dobre wyniki zwiększały zainteresowanie nie tylko samą drużyną, ale również jej projektem. Duże pieniądze wpompowane w funkcjonowanie zespołu nie zostały jednak wyrzucone w błoto. Klub od początku narzucił sobie jasny plan, którym podążał. To pozwoliło SK Slavii Praga na zdobycie czterech mistrzostw Czech w pięciu ostatnich latach.

 

- Chińczycy stworzyli warunki i zatrudnili odpowiednich ludzi. To spowodowało, że Slavia odskoczyła lidze. Na ten sukces na pewno złożyło się również trochę szczęścia i wyniki w europejskich pucharach. Wszystko nie było jednak kwestią tylko pieniędzy, ale po prostu dobrze wykorzystanej szansy. Inną kwestią jest to, że jedynym konkurencyjnym klubem dla Slavii była Sparta Praga, która miała również swoje problemy. W tym klubie, w pewnym momencie nie wychodziło wszystko - od zarządzania zespołem, po wyniki sportowe - komentuje dziennikarz Przeglądu Sportowego, Grzegorz Rudynek. 

 

- Od tego czasu Slavia wyciągnęła wnioski, a cały klub został przemodelowany. Po pierwszym wejściu chińskiego inwestora klub bardzo szybko, powiedzmy - zachłysnął się możliwościami finansowymi. Do drużyny sprowadzono uznanych piłkarzy, grubo po trzydziestce, jak np. Rusłan Rotan czy Halil Altintop. Ci zawodnicy od razu zdobyli mistrzostwo Czech. Wydawało się, że wszystko idze w dobrym kierunku - mamy stworzone warunki, a do tego piłkarskie gwiazdy w zespole. Okazało się jednak, że drużyna Slavii nie weszła od razu do Ligi Mistrzów UEFA , przegrywając w eliminacjach. To był pewnego rodzaju moment zwrotny. Ludzie odpowiedzialni za funkcjonowanie drużyny postawili, że jednak nie tędy droga. Wszyscy w klubie zrozumieli, że nie mają aż tylu środków, żeby rywalizować z najmocniejszymi w Europie. Należało wtedy znaleźć swój własny, opracowany sposób i ta sztuka najbliższemu rywalowi Legii się udała. Zespół miał być budowany na czeskiej tożsamości i piłkarzach z rodzimej ligi. Jeżeli Slavia decydowała się na zagraniczny transfer, to w pierwszej kolejności byli to zawodnicy, którzy już występowali na czeskich boiskach i mają na tym rynku uznaną markę. Ważna jest również charakterystyka piłkarska. W zespole Slavii każdy gracz musi być wybiegany i rozumieć, że najważniejszy na boisku jest ruch na pełnej intensywności. Dla rywali Legii, właśnie ten aspekt jest często ważniejszy nawet od samych umiejętności - puentuje ekspert od piłki nożnej w Czechach.

Zdjęcie

Remisy z europejskimi potęgami i ćwierćfinał Ligi Europy UEFA

Marka Slavii Praga zaczęła być rozpoznawalna nie tylko w Czechach, ale również w całej Europie. W sezonie 2018/2019 klub występował w Lidze Mistrzów UEFA i trafił do jednej grupy z Interem Mediolan, FC Barceloną i Borrusią Dortmund. Wydawało się, że w rywalizacji z takimi zespołami Czerwono-Biali będą skazani na porażkę. Okazało się jednak, że Slavia może rywalizować na równi z gigantami europejskiego futbolu, a nawet pozbawiać ich punktów. Tak stało się w przypadku meczów z Interem Mediolan i FC Barceloną. Na słynnym San Siro najbliższy rywal Legii długo prowadził po golu strzelonym przez Petera Olayinkę. Do wyrównania doprowadził w doliczonym czasie gry obecny Mistrz Europy - Nicolo Barella. Warto wspomnieć również o punkcie wywiezionym z Camp Nou, gdzie charakternie walcząca SK Slavia zremisowała z Dumą Katalonii 0:0.

 

Bardzo udany dla najbliższego rywala Legii był również ubiegły sezon europejskich pucharów. SK Slavia wyszła z grupy Ligi Europy UEFA, a jej rywalem w 1/16 rozgrywek było Leicester City. Faworyzowani Anglicy nie byli w stanie pokonać mistrzów Czech, a w dwumeczu nie zdołali zdobyć nawet jednej bramki! Kolejnym rywalem Slavii był zespół Rangers FC. Wyrównana rywalizacja zakończyła się ostatecznie triumfem Czerwono-Białych 3:1, co pozwoliło im na awans do ćwierćfinału Ligi Europy UEFA. Ich rywalem na tym etapie rozgrywek miał być Arsenal FC. W spotkaniu rozgrywanym na Emirates Stadium piłkarze SK Slavii osiągnęli kapitalny rezultat i zremisowali 1:1 po golu strzelonym w doliczonym czasie gry przez Tomasa Holesa. W rewanżu lepsza okazał się jednak angielska drużyna i to ona ostatecznie awansowała do półfinału Ligi Europy UEFA.

Zdjęcie

Jindřich Trpišovský - czyli modelowa ścieżka kariery trenerskiej 

Można powiedzieć, że właśnie tak to powinno wyglądać. Jindřich Trpišovský przed zatrudnieniem w Slavii prowadził m.in. Slovana Liberec. Właśnie w tej drużynie 45-latek ugruntował swoją wysoką pozycję w czeskim futbolu, która zaowocowała następnie transferem do najbliższego rywala Legii. Za sterami Czerwono-Białych Trpišovský stoi od 1 stycznia 2018 roku. W tym czasie prowadził drużynę w 175 spotkaniach i zdobył z nią trzy tytuły mistrza kraju i trzy puchary Czech.

 

- Jindřich Trpišovský to nie jest przypadkowa postać. Za sterami Slovana Liberec trzykrotnie awansował do Ligi Europy UEFA, co może świadczyć o jego potencjale. Gdy dyrektorem Slavii został Jan Nezmar, który wcześniej pracował z aktualnym szkoleniowcem najbliższego rywala Legii w Slovanie, to już wiedział, że naturalnym rozwojem dla tego trenera będzie angaż w drużynie mistrza Czech. Sposób w jaki Trpišovský wszedł na top tamtejszych rozgrywek przypomina mi trochę Raków Częstochowa i osobę Marka Papszuna. Trener Slavii podobnie został wyciągnięty, gdy nikt tak naprawdę go nie znał. Jindřich Trpišovský pierwsze kroki stawiał tak naprawdę w II-ligowej Viktorii Zizkov. Ten zespół miał wówczas ogromne problemy finansowe i nie był w stanie opłacić nawet boiska treningowego. Zajęcia odbywały się w miejskim parku w Pradze, gdzie rozstawiano słupki i przeprowadzano jednostkę. Jan Nezmar dostał wówczas podpowiedź, że mimo tych koszmarnych warunków organizacyjnych i finansowych, trener Trpišovský robi w tym małym zespole kawał dobrej roboty, a jego warsztat jest szanowany przez piłkarzy. Po angażu w Slovanie Liberec 45-letni szkoleniowiec osiągał sukcesy i regularnie kwalifikował się do Ligi Europy UEFA. Trener Trpišovský pracuje w Slavii od 2018 roku i aktualnie jest uznawany za nowoczesnego, najlepszego czeskiego trenera. Podobać się może styl gry jego drużyny, oparty na dużej intensywności. Rozpoznawalny jest również jego image - czapka basebollówka, przez którą nazywany jest trochę czeskim Jürgenem Kloppem - informuje Grzegorz Rudynek.

Zdjęcie

Twarda obrona, znajomy z Bukaresztu i trochę afrykańskiej finezji - kadra SK Slavii Praga

Zespół SK Slavii Praga w dużej mierze opiera się na czeskich piłkarzach. Pięciu z nich wystąpiło na tegorocznym Euro 2020, a byli to: Jan Boril, Petr Sevcik, Tomas Holes, Lukas Masopust i Michael Krmencik. Bardzo dobrze w bramce najbliższego rywala Legii spisuje się również Ondrej Kolar, który mimo błędu w rywalizacji z Ferencvarosem, jest pewnym punktem drużyny.

 

Kibice Legii Warszawa zapewne pamiętają Nikolae Stanciu. Ten rumuński zawodnik w sezonie 2013/2014, w bawrach Steauy Bukareszt, rozgrywał dwumecz w fazie play-off Ligi Mistrzów UEFA ze stołeczną drużyną. 28-latek w rewanżowym spotkaniu na stadionie przy ulicy Łazienkowskiej zdobył wówczas jedną z bramek, która pozwoliła jego drużynie awansować do najbardziej prestiżowych rozgrywek w Europie. Teraz Stanciu jest ważną postacią Slavii i jednym z jej kluczowych punktów.

 

Warto również wspomnieć o dwóch skrzydłowych pochodzących z Afryki. Peter Olayinka to Nigeryjczyk, który reprezentuje barwy najbliższego rywala Legii od 2018 roku. Wcześniej był piłkarzem m.in. belgijskiego KAA Gent. Olayinka jest niezwykle dynamicznym zawodnkiem, który dysponuje dużą szybkością. Potrafi również strzelać gole w ważnych spotkaniach, co pokazał chociażby podczas rywalizacji w Lidze Mistrzów UEFA  z Interem Mediolan.

 

Prawdziwą perłą w składzie Slavii jest jednak inny skrzydłowy Abdallah Sima. 20-letni Senegalczyk już teraz jest obserwowany przez największe kluby w Europie, a jego usługami zainteresowany był chociażby West Ham United. Skrzydłowy dysponuje bardzo dobyrm przyśpieszeniem i ciągiem na bramkę. To on zanotował asystę w rewanżowym spotkaniu z Ferencvarosem, kiedy to z łatwością minął kilku zawodników rywali przy linii końcowej i dokładnie dograł piłkę w pole karne do lepiej ustawionego partnera. Na tego piłkarze defensywa Wojskowych również będzie musiała uważać.

 

W ostatnich tygodniach bardzo podoba mi się postawa Oscara, piłkarza pochodzącego z Liberii. Wcześniej grał jako pomocnik, ale teraz został przekwalifikowany na lewego obrońcę, gdzie radzi sobie naprawde świetnie. Ten piłkarz jest bardzo dobry techniczny i bardzo szybki. Ma duże inklinacje ofensywne i często podłącza się do akcji swojego zespołu. Drugim zawodnikiem, którego warto wyróżnić jest młody Abdallah Sima. Slavia wyciągnęła tego piłkarza z kompletnego niebytu, a on niesamowicie się rozwinął. W zeszłym sezonie prezentował się kapitalnie. Sposobem poruszania się przypomina trochę Zlatana Ibrahimovicia - duży luz, balans ciała i pewność siebie. Senegalczyk trochę obniżył loty, ale w dalszym ciągu jest zawodnikiem, który sam może zadecydować o losach spotkań. Wyróżniłbym jeszcze jednego zawodnika - Lukasa Masopusta. Jest to bardzo szybki prawy pomocnik z dobrym dryblingiem. Od początku sezonu szwankuje nieco jego skuteczność, ale gdy tylko złapie formę, może być bardzo groźny - mówi w rozmowie z Legia.com, Grzegorz Rudynek.

Zdjęcie

Podsumowanie - twarda obrona kluczem do sukcesu Legii Warszawa

Nie ma co ukrywać, że faworytem dwumeczu jest zespół mistrza Czech. Legia w rywalizacji z GNK Dinamo pokazała jednak, że potrafi grać jak równy z równym z teoretycznie lepszym na papierze rywalem. Kluczem do sukcesu warszawskiej drużyny może okazać się konsekwencja i zaangażowanie. Slavia Praga od początku sezonu nie prezentuje tak świetnej dyspozycji, jak chociażby na wiosnę w ubiegłej kampanii. To kolejny fakt, który powinna wykorzystać stołeczna drużyna. Jesteśmy przekonani, że chociaż zadanie będzie bardzo trudne, to podopieczni Czesława Michniewicza są w stanie tego dokonać, a my będziemy mocno w to wierzyć i ich wspierać.

 

Slavia z wiosny tego roku, gdy eliminowała m.in. Leicester City, byłaby zdecydowanym i bezdyskusyjnym faworytem. Teraz mogę powiedzieć, że dalej to czeski zespół ma większe szanse na awans, ale nie aż tak zdecydowanie. Przy odpowiednim podejściu, odrobinie szczęścia i dobrym pomyśle taktycznym Czesława Michniewicza, na pewno będzie można się Slavii przeciwstawić. Ten klub jest daleko od optymalnej formy, a do tego dochodzi osłabienie kontuzjami. Legia może szukać swojej szansy w twardej defensywie. Mistrzowie Czech mają w ostatnich tygodniach duże problemy ze skutecznością. Dobrą obroną będzie można mierzyć wysoko, a w ataku stołeczna drużyna powinna stworzyć sobie kilka sytuacji - opowiada dziennikarz Przeglądu Sportowego.

Zdjęcie
Udostępnij

Autor

Mateusz Okraszewski, Janusz Partyka

16razyMistrz Polski
19razyPuchar Polski
4razySuperpuchar Polski
pobierz oficjalną aplikację klubu
App StoreGoogle PlayApp Gallery
© Legia Warszawa S.A. Wszelkie prawa zastrzeżone.