- Piłka nożna
- Pierwsza drużyna
- Historia
- Lucjan Brychczy
- Reprezentacja Polski
- Reprezentacja
- Jubileusz
- wideo
- video
Za wcześnie urodzony, czyli historia Legionisty z orłem na piersi [WIDEO]
Lucjan Brychczy zapisał piękną kartę w historii nie tylko warszawskiej Legii, ale także reprezentacji Polski. Ciekawostką jest fakt, że w kadrze narodowej zadebiutował jeszcze przed pierwszym oficjalnym występem w barwach Wojskowych. W 58 występach w biało-czerwonych barwach „Kici” strzelił 18 goli.
Autor: Janusz Partyka
Fot. Eugeniusz Warmiński/Archiwum Legii
- Udostępnij
Autor: Janusz Partyka
Fot. Eugeniusz Warmiński/Archiwum Legii
Lucjan Brychczy zapisał piękną kartę w historii nie tylko warszawskiej Legii, ale także reprezentacji Polski. Ciekawostką jest fakt, że w kadrze narodowej zadebiutował jeszcze przed pierwszym oficjalnym występem w barwach Wojskowych. W 58 występach w biało-czerwonych barwach „Kici” strzelił 18 goli.
W biało-czerwonych barwach „Kici” debiutował już jako zawodnik Legii, ale... nie zdążył jeszcze w niej wystąpić ze względu na trwającą przerwę w rozgrywkach ligowych. Pierwsze spotkanie w reprezentacji rozegrał na Stadionie Wojska Polskiego w Warszawie przy Łazienkowskiej. 8 sierpnia 1954 roku Polska grała towarzysko z Bułgarią i zremisowała to spotkanie 2:2. Na boisku pojawił się w 55. minucie, gdy Polacy przegrywali 0:2. Brychczy był najmłodszym wśród kadrowiczów – miał dokładnie 20 lat i 56 dni. Debiutował w gronie takich ówczesnych gwiazd, jak Gerard Cieślik, Roman Korynt czy Leszek Jezierski. Ostatni mecz w kadrze rozegrał 27 sierpnia 1969 roku. Na stadionie ŁKS w Łodzi Polacy wygrali z Norwegią 6:1, a napastnik Legii strzelił jednego gola - stało się to 15 lat i 19 dni od debiutu z Bułgarią. Za wcześnie urodzony - tak dziś mówią o Lucjanie Brychczym ci, którzy pamiętają występy kadry narodowej w latach 50. i 60. Gdyby Lucjan Brychczy urodził się kilkadziesiąt lat później - choćby w czasach Kazimierza Deyny - bez wątpienia byłby gwiazdą światowego futbolu.

„Byłem w Legii zaledwie parę dni i dostałem powołanie do kadry! Wysłał je trener Ryszard Koncewicz. Pojechałem więc do Lądka Zdroju, gdzie odbywało się zgrupowanie. Chociaż byłem debiutantem w drużynie narodowej, to nie czułem się nowicjuszem. Większość piłkarzy, że wspomnę Trampisza, Suszczyka, Cichonia i przede wszystkim Cieślika, znałem z reprezentacji Śląska, a wielu innych z kadry B. Moje pojawienie się na zgrupowaniu wywołało niemało zamieszania, bo oczywiście przyjechałem w mundurze. Koledzy, szczególnie ci ze Śląska, przecierali oczy ze zdumienia i pytali, co się stało, że jestem już w wojsku. Szybko wyjaśniłem, co i jak, i poszedłem do magazynu po sprzęt. Niby nic wielkiego, ale pamiętam tremę, gdy wciągałem bluzę z napisem POLSKA. Ten napis na piersi to była bardzo ważna rzecz. Ja, chłopak bez meczu w ekstraklasie, reprezentowałem Polskę!” - wspominał Brychczy na łamach książki „Kici. Legenda Legii Warszawa”.

Jednym z najlepszych występów Lucjana Brychczego w kadrze narodowej był mecz z ZSRR w 1957 roku na Stadionie Śląskim w Chorzowie (el. MŚ 1958), w którym biało-czerwoni zwyciężyli 2:1. Na ustach wszystkich kibiców był wówczas strzelec dwóch goli Gerard Cieślik, nie byłoby jednak tego wielkiego sukcesu, gdyby nie dwie doskonałe asysty Brychczego. Mimo mglistej i deszczowej pogody na trybunach pojawiło się wówczas 93 000 kibiców, rządnych zwycięstwa biało-czerwonych, którzy mieli utrzeć nosa wschodnim sąsiadom. „Zszokowani głośnym i silnym śpiewem przez widzów Mazurka Dąbrowskiego, obrońcy drużyny Sbornej od samego początku grali nierówno, co w 43. minucie wykorzystał Henryk Kempny, który zauważył na wolnej pozycji Gerarda Cieślika, natychmiast przedłużył podanie Lucjana Brychczego, który podał do Gerarda Cieślika, który z bliskiej odległości pokonał bramkarza drużyny Sbornej, Lwa Jaszyna, zdobywając gola na 1:0. W 50. minucie Lucjan Brychczy podał do Gerarda Cieślika, który strzałem głową podwyższył wynik na 2:0. W 79. minucie kontaktowego gola dla drużyny Sbornej na 2:1 zdobył Walentin Iwanow” - pisze Wikipedia. „Faworytem meczu była zdecydowanie reprezentacja ZSRR, ówczesny mistrz olimpijski, a poza tym w pierwszym meczu pomiędzy dwiema drużynami rozegranym 23 czerwca 1957 roku na Stadionie Łużniki w Moskwie drużyna Sbornej zdecydowanie wygrała 3:0. Selekcjoner reprezentacji Polski Henryk Reyman nie miał decydującego wpływu na dobór współpracowników, gdyż na kilka tygodni przed meczem PZPN odwołał dwóch jego poprzedników: Ryszarda Koncewicza i Józefa Ziemiana. Mecz miał przede wszystkim wymiar polityczny, gdyż Polska była pod dominacją ZSRR. Odbył się rok po obradach VIII Plenum KC PZPR, na którym ówczesny I sekretarz KC PZPR Władysław Gomułka przedstawił program potępiający stalinizm i kult ZSRR oraz podkreślił potrzebę oparcia stosunków polsko-radzieckich na zasadach suwerenności i równouprawnienia. Mecz miał być rewanżem za działania wojenne, stalinizm, a także za wydarzenia w krajach będących pod wpływem władz ZSRR w 1956 roku: Poznański Czerwiec oraz powstanie węgierskie, w wyniku czego niechęć do przeciwników narastała” - czytamy dalej.
Bilans spotkań w drużynie narodowej legendarny legionista zamknął na 58 występach i 18 golach, 11-krotnie będąc kapitanem reprezentacji Polski.


Autor
Janusz Partyka